jedno życzenie

od tęczowej ryby

Byłam na rybach raz. Łowienie ryb wydawało mi się zajęciem szalenie romantycznym. Siedzę, rozmyślam, słońce świeci, motyle latają, ptaszki śpiewają, woda szumi, wędka zanurzona w rzece, całe wiadro ryb i inne takie banały.

Niestety, rzeczywistość mnie rozczarowała. Było mokro, to przede wszystkim pamiętam. Przypominam sobie też, że było zimno, choć to było lato. Do tego te robaki w puszce, coś okropnego. I nic nie złapałam. A wszystko mogę przeżyć, każdą niewygodę, ale nie brak sukcesu. Tymczasem to była klęska zupełna.

Od tamtej pory jem ryby złapane przez innych. Jednego mi tylko żal - tych wszystkich złotych rybek, które inni mają szansę złowić, a ja nie.

Ale ostatnio na targu coś błyszczącego przykuło moją uwagę. Podchodzę, patrzę – ryba. Chyba złota. Długo nie mogłam zdecydować. Tyle się mówi o tych złotych rybach, ale doprawdy same ogólniki, żadnych konkretów. No bo jaki procent rybiej skóry musi być złoty? Czy cała? Czy jeśli pół jej złoci się, a reszta jest srebrzysto-różowa, to ona też spełnia życzenia? Niechby chociaż półtora.

Zapytałam sprzedawcy, a on spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i tłumaczy mi, że to pstrąg tęczowy.

- Czy to się wyklucza? – pytam więc grzecznie.

- Co? – nie zrozumiał.

- No, złota rybka i pstrąg tęczowy? Czy to nie może być dwa w jednym?

Ale on tylko podał mi cenę i nie chciał więcej ze mną rozmawiać. Kupiłam. Lubię ryzyko.

Niestety, moje dwa życzenia zostały zignorowane zupełnie. Prosiłam o nowy rower, najlepiej w kolorze musztardowym oraz górę złota. Na razie żadnych rezultatów. Ale za to spełniło się ostatnie życzenie, które wypowiedziałam bardzo głośno, niemal krzykiem:

- Bądź smaczny!

I był.

Smażone pstrągi

Składniki:

2 pstrągi tęczowe

olej rzepakowy

cytryna

cebula

ziele angielski – 3-4 sztuki

liść laurowy – 2-3 listki

pieprz kolorowy – pół łyżeczki całych ziaren

sól nie jodowana – ¾ szklanki

cukier brązowy – 1/3 szklanki

kurkuma ­ - ¼ łyżeczki

rozmaryn – ½ łyżeczki

oregano – ½ łyżeczki

Przygotowuję:

Marynata

Gotuję 2,5 l wody. Odstawiam do ostygnięcia. Kiedy jest jeszcze bardzo ciepła dodaję sól, cukier i pozostałe przyprawy, cebulę obraną i pokrojoną w ćwiartki, mieszam (do rozpuszczenia soli i cukru) i odstawiam do ostygnięcia. Kiedy marynata jest zimna dodaję pół cytryny pokrojoną w półplasterki.

Sprawione i umyte pstrągi (ja skrobię łuski, bo uwielbiam skórę ale bez łusek) wkładam do przygotowanej marynaty, przykrywam i odstawiam do lodówki na minimum 6 godzin. Po zamarynowaniu odsączam, szybko płuczę zimną wodą, osuszam papierowym ręcznikiem smaruję olejem. Do środka ryby wkładam cytrynę i kilka gałązek oregano. Rozgrzewam olej na patelni, kładę ryby i pozostałą połówkę cytryny pokrojoną w półplasterki. Smażę z obu stron do zrumienienia ok. 2-4 minuty (w zależności od wielkości ryb).

Ryby można podać z pieczonym ziemniakiem z masłem czosnkowym lub sosem szczypiorkowym.