Na zakwasy!

kwaśnica góralska

Człowiek jedzie na narty. Ale po co człowiek jedzie na narty? A to już zależy od człowieka. Ja, dla przykładu, jadę w dwóch celach. Pierwszy – zjeżdżać z góry wyobrażając sobie, że to nie stok, ale dzikie rejony górskie, gdzie nie ma żywego ducha, tuż po śnieżycy i tuż przed lawiną. Drugi cel – zjeść. Nie wiem czemu, ale nigdy i nigdzie nie mam takiego apetytu jak na nartach. Po trzech zjazdach patrzę z tęsknota na bar. Po pięciu muszę tam być. I jestem. Punktem obowiązkowym jest gorąca czekolada. Ale jeśli chodzi o resztę, to bywa różnie. Kiedy miałam lat czternaście najbardziej pociągające były hamburgery i zapiekanki. Błędy młodości, każdy je popełnia. Nie osądzajcie mnie zbyt łatwo. Teraz szukam rzeczy smacznych, najlepiej lokalnych i, choć to zabrzmi patetycznie, prawdziwych. Powiem wam, że w barach na stokach nie zatrudniają zwykle geniuszy. Czasem się zdarzy, ale rzadko. Ostatnio na przykład zamówiłam kwaśnicę. Nie była nawet zła. Zresztą, nie zdążyłam sobie wyrobić opinii, tak jej było mało. Gdyby urządzali konkursy na najmniejsze miseczki do zupy, ten bar wygrałby i pozostawił całą konkurencję daleko w tyle. Ale zainspirowałam się. Przyjechałam do domu, wyleczyłam zakwasy i zabrałam się, jak to się pięknie składa, za kwaśną kapustę. Zjedzcie sobie, bo w zimie można – tłusto i góralsko.

                                                                              

Kwaśnica góralska

Składniki:

1 kg kiszonej kapusty, najlepiej domowej

500 g wieprzowych żeberek wędzonych

jarzyna ( marchewka, pietruszka, seler, cebula )

300 g boczku wędzonego bez skóry

2 cebule

4 ziemniaki 

ziele angielskie 5 ziarenek

4 liście laurowe

papryka mielona 1 łyżeczka

papryka mielona ostra 1 łyżeczka

grzyby suszone ( prawdziwki lub podgrzybki )około 10 sztuk

kminek 1 łyżka

pieprz mielony

 

Przyrządzam:

To będzie spora porcja kwaśnicy, więc szykujcie duży gar! Suszone grzyby moczę przez parę godzin w zimnej wodzie a następnie gotuję przez około pół godziny. Odstawiam. Odciskam sok z kapusty do osobnego naczynia, a kapustę kroję. Żeberka kroję na porcje po 2 kostki. Zalewam je gorącą wodą, zbieram szumowiny i dodaję jarzyny. Gotuję pod przykryciem aż jarzyny będą al dente. Wyjmuję jarzyny i mięso, przecedzam wywar. Dodaję pokrojoną kapustę, liście laurowe, ziele angielskie, kminek i pieprz. Przykrywam, doprowadzam do zagotowania i następnie odkrywam na 2 -3 minuty aby kapusta parowała. Teraz dodaję żeberka i pokrojoną marchewkę z wywaru. Można również dodać pozostałe jarzyny. Wrzucam obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki i ugotowane grzyby wraz z wywarem. Na patelni podsmażam pokrojony w kostkę boczek, jak wytopi się tłuszcz dodaję cebule; gdy zrobi się miękka dodaję paprykę w proszku, mieszając smażę jeszcze 5 minut. Przekładam do garnka z kwaśnicą. Jeżeli zupa jest mało kwaśna dolewam stopniowo sok spod kapusty. I niech się gar zupy gotuje aż ziemniaki będą miękkie. Kwaśnica najlepsza jest na drugi dzień, w kolejne też będzie pyszna - każdego dnia smakując inaczej.