no to klops!
Straszna niesprawiedliwość panuje na świecie. Pomyślcie tylko, są potrawy, które koniecznie stawiane są na stole w otoczeniu eleganckich półmisków, świeczek, obrusów i różnych zbytków. Bażanty, pieczenie i inne faszerowane kaczki traktowane są zawsze z należytym szacunkiem i estymą.
Ale nie wszystkim się tak powodzi. Pomyślcie tylko o klopsiku, biedaczku. Owszem, uwielbiany, ale w zaciszu domowym. Owszem, niejeden o nim marzy, ale na wesele nikt go nie zaprosi. I czym sobie na to zasłużył? Przecież tak doskonale jest okrągły. Smaczny, miękki. Z każdym dodatkiem się dogada. Ideał po prostu. A tymczasem, taki wykluczony.
Sprzeciwiam się temu i na dowód prezentuję wam klopsiki, które możecie z dumą wystawiać na swe stoły i w piątek, i w świątek. I dla dzieci, i dla królów.
Klopsiki z indyka z pęczakiem jęczmiennym
Składniki mięsa:
25 dag mielonego mięsa z udźca indyka
2 ząbki czosnku
pietruszka natka - garść
kolendra - garść
kurkuma – ½ łyżeczki
jajko
bułka tarta – tyle aby związać mięso (około 2 łyżki)
chili – ½ strączka
sól
pieprz
Kasza:
kasza jęczmienna pęczak – 200 g
cebula – ½ lub 1 mała
Pieczarki – 3-4 szt
paseczki boczku – 2 łyżki
natka pietruszki
melisa świeża
oregano świeże
sól
pieprz
Sos:
Śmietana
Czosnek – 1 ząbek
pomidor
½ papryki słodkiej
chili (opcja)
mięta świeża
limonka
sól
pieprz
Przygotowuję:
Z udźca usuwam skórę, kości i zmielić. Przekładam do miski, dodaję przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku, kurkumę, jajko, drobno pokrojone chili, sól i pieprz (świeżo mielony). Wyrabiam, dodając bułkę tartą aby związała mięso. Kiedy z mięsa da się formować klopsiki, dodaję bardzo drobno posiekane natkę i kolendrę, mieszam, przykrywam i odstawiam do lodówki.
Wstawiam kaszę - będzie się gotowała ok 30 minut. Rozgrzewam patelnię, wrzucam pokrojony drobno boczek, gdy wytopi się tłuszcz wyławiam skwarki. Na tłuszcz wrzucam drobno pokrojoną cebulę (pod koniec smażenia można dodać drobno pokrojone chili, ja dodałam). Pieczarkom usuwam nóżki, zdejmuję skórkę, kroję niezbyt cienko, szybko smażę (bez solenia) na dużym ogniu. Kaszę po ugotowaniu odsączam, przesypuję na patelnię, na której smaży się cebula, dodaję boczek. Podgrzewam mieszając. Kiedy kasza staje się sypka dodaję pieczarki, odstawiam. Teraz przygotowuję sos. Pomidora sparzam, zdejmuję skórę, paprykę opalam i również zdejmuję skórę. W rondelku rozgrzewam oliwę, dodaję pokrojone drobno pomidora i ½ papryki, solę lekko. Smażę mieszając, aż warzywa zaczną się rozpadać, następnie rozcieram je na pastę. Czosnek ucieram z solą na masę, przekładam do garnuszka, dodaję 2-3 łyżki śmietany, pastę pomidorowo-paprykową, sporą garść posiekanej mięty, sok z limonki (ile kto lubi), sól, pieprz (do smaku) mieszam i odstawiam.
Na rozgrzaną oliwę układam spłaszczone kulki mięsa, smażę z obu stron na niewielkim ogniu. Po usmażeniu nabijam na patyczki do szaszłyków (po 3 -4 szt.), zawijam w folię aluminiową i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180°C na ok. 6-8 minut (aby doszły).
Kaszę mieszam z drobno posiekanymi ziołami, układam na niej klopsiki i podawaję. Osobno podaję sos.
Na zdjęciach przedstawione jest danie, w którym do kaszy dodałam boczek. Jednak teraz uważam, że to danie jest o wiele lepsze bez boczku i chili. Pikantność mięsa kontrastuje świetnie z delikatnością i aromatem ziołowej kaszy i do tego ten sos!! (może być również na przykład jogurtowy, czosnkowy, szczypiorkowy lub jaki wolicie)
Danie nieco egzotyczne jest pyszne, a dzięki kaszy jęczmiennej jak najbardziej polskie. Jeśli chcecie zjeść z dziećmi zrezygnujcie z chili.