wiosno,

nie wycofuj się!

Znacie to? – robi się ciepło, tak na dwa dni. Co robicie? Pakujecie grube swetry do szafy, do pudełka z napisem „zima”. Wyciągacie pudełko z napisem „lato” i przypominacie sobie ile wspaniałych, cudownych, leciutkich sukienek i butów macie. Wkładacie trampki, takie najlżejsze i najcieńsze, jakie znajdziecie. Ogólnie zaczynacie wierzyć, że zima wróci dopiero w przyszłej dekadzie. Kupujecie lody na patyku i wystawiacie twarz do słońca.

Tak. A potem nagle w nocy przychodzi przymrozek i zaczyna siąpić taki okropny deszcz, który jakimś cudem sprawia, że jest zimniej niż w lutym.

Co roku mam to samo, teraz też. Już się cieszyłam, skakałam po łące, zrywałam kwiatki i wydawało mi się, że nic już nie zmieni tej cudownej pogody. Niestety, zmieniło. Na koszmarną. Ale ja się nie zrażam. Uparcie kontynuuję wiosenne tematy. Choć mi marzły ręce, choć kicham od trzech dni – poszłam na poszukiwanie pokrzyw. Znalazłam je i mam kolejne zielone danie.

Podpłomyk z młodą pokrzywą

Składniki:

ciasto:

Mąka gryczana jasna – 10 dag

Mąka pszenna (pełne ziarno) – 10 dag

Czarnuszka - łyżeczka

Drożdże  - 2 dag

Cukier – łyżeczka

Sól gruba

Woda

 

pesto:

Liście pokrzywy – 15 dag

Orzechy włoskie – 1/3 szklanki

Ser Bursztyn (starty) – 2 łyżki stołowe

Czosnek – 5-6 ząbków

Limonka  - ćwiartka

Olej rzepakowy (tłoczony na zimno)

Sól

Pieprz

 

Przyrządzam:

Drożdże rozkruszam do garnuszka, zasypuję cukrem, odstawiam do upłynnienia. Mąkę wysypuję na stolnicę dodaję drożdże, trochę wody, czarnuszkę i wyrabiam miękkie ciasto. Przykrywam ściereczką o odstawiam do wyrośnięcia.

Liście pokrzywy płuczę, osuszam, przekładam do blendera, dodaję pozostałe składniki i sok z limonki - miksuję. Jeśli pesto jest zbyt gęste można dodać trochę wody. Doprawiam solą i pieprzem i gotowe!

Błyskawicznie, prawda?

Z ciasta formuję okrągły placek, układam go w formie wyłożonej papierem do pieczenia. Podpłomyki można formować też mniejsze - takie na raz.

Posypuję czarnuszką, solą i wkładam do piekarnika nagrzanego do 250°C na ok. 3-6 minut (czas pieczenia należy dostosować do grubości podpłomyka, jest gotowy kiedy się lekko zrumieni).

Po upieczeniu odstawiam na chwilę aby przestygł i nie parzył palców. Osobno w miseczce podaję pesto. Odrywam kawałek podpłomyka, nakładam pesto, polewam olejem, odgryzam spory kęs i czuję, że pięknieję, bo tak właśnie działają pokrzywy.

Podpłomyki można piec również na patelni jednak najlepsza jest stalowa ze stali węglowej. Nie stosujcie patelni pokrytych teflonem.