zielono mi
Ogarnęło mnie przerażenie. Stało się to nagle, jakoś wczoraj o piętnastej. Bo tak: po pierwsze korki na autostradach w stronę Bałtyku, a po drugie taką podsłuchałam rozmowę:
- No, to już była ostatnia geografia.
- Ale jesteśmy stare!
- No, druga gimnazjum to już nie przelewki.
- Ja to nie chcę tych wakacji. A już najbardziej to tego zakończenia roku i wręczania kwiatów.
- No, to ja pójdę z tobą. Razem coś tam wymyślimy. Powiem, że bardzo dziękuję za wkład w moją edukację, to brzmi dobrze.
- Tak, to nie może być szczere. Trzeba to powiedzieć i już.
Wcale nie przeraziło mnie to ciągłe zaczynanie wypowiedzi od „no”. Ani nawet to, że skoro druga gimnazjum to nie przelewki i starość, to co dopiero powiedzieć o mnie.
Przeraziło mnie słowo - wakacje. Bo przecież już za tydzień będę na plaży. Pewne pocieszenie znajduję w fakcie, że będzie to polska plaża, na której zwykle występuje się w grubych jeansach i kurtce wiatrówce. Ale przecież mogę mieć pecha, zrobi się jakaś anomalia, upały i trzeba będzie ubrać ten przeklęty strój kąpielowy.
Przez następny tydzień żyję więc bardzo dietetycznie i zielono. O tak:
Zielony poranny koktajl
Składniki:
1 banan
3 łodygi selera naciowego
ogórek
natka pietruszki
nać selera
1 cytryna
Przyrządzam:
Zmiksować można wszystko, co tylko wpadnie Wam do blendera. Szczególnie polecam eksperyment: "do wyboru do koloru”. No właśnie, z koktajlami to jest trochę jak z modą - nieważne jak smakuje, ważne jak wygląda! A nawet jeśli posuniemy się o krok dalej i przyjmiemy, że nieważne jak smakuje i nieważne jak wygląda, to na pewno jest to bardzo zdrowe. Oczywiście, najlepiej wszystko zielone znaleźć we własnym eko-ogódku.
Obieram banana, ogórka i cytrynę. Myję łodygi selera oraz zieleniny pietruszki i selera. Kroję na kawałki, wrzucam do blendera i miksuję dolewając trochę wody. Szybko, kolorowo i zdrowo! Najlepszy schłodzony i przed obiadem!