borówkowe sumienie

i zęby

Po czym poznać, że są wakacje i upał? Jeżeli ktoś powiedział teraz pod nosem, że po kalendarzu i termometrze, zepsuł mi cały wywód. A świetnie to wymyśliłam, więc cofnijcie coście powiedzieli i przeczytajcie do końca.

Otóż poznać to można po tym, że się rodzina kłębi w domu. Niby dzieci mogłyby biegać gdzieś z dala od kuchni, ale jednak upał trzyma je tu prawie przez cały dzień, aż do wieczora. Kłębią się tak i wszystkich jest jakby za dużo. Dlaczego za dużo? Proste, wszystko zjadają co w ręce wpadnie. Co sobie przygotuję kanapkę i odwrócę się na chwilkę by sięgnąć po sól – bach!, kanapka znika.

To samo z sałatką z pomidorków i papryki białej. Była, przysięgam, sama kroiłam wszystkie składniki. Poszłam po widelec i nie ma. Ani sałatki, ani miseczki w której sobie leżała. Miseczkę odnalazłam po pół godzinie na regale. Sałatki już nie.

No więc wzięłam się na sposób. Postanowiłam wszystkich przechytrzyć. Jak gdyby nigdy nic sięgnęłam po borówki, chwilę nad nimi popracowałam i miałam już gotową przynętę. Zostawiłam krem borówkowy na stole, że niby zapomniałam o czymś ważnym w lodówce. Schowałam głowę za drzwiami lodówki i pozorując uparte jej przeszukiwanie, nasłuchiwałam. Nic nie usłyszałam, ani szmeru, ani kroków. Ale kiedy wyłoniłam się z powrotem, kremu oczywiście nie było.

Poczekałam jeszcze piętnaście minut, dla pewności, że złodziej zje swój łup i zawołałam wszystkich do kuchni. Kazałam im wyszczerzyć zęby. Wszystkie były borówkowe! Mówię im więc z satysfakcją, że złapałam ich na gorącym uczynku. Chcę dalej w tym tonie pouczyć domowników, że cudzego jedzenia się nie podkrada, że można sobie samemu zrobić kanapkę i tym podobne. Ale oni mi na to, że moje zęby sugerują, że też nie jestem bez winy.

Faktycznie, potwierdziłam to w lustrze. Musiałam podjadać bezwiednie borówki.

Jesteśmy w martwym punkcie, bo w naszej kuchni panuje zasada, że dopóki nie udowodni się winy ponad wszelką wątpliwość, wszyscy jesteśmy niewinni.

Krem borówkowy -  typu curd

Składniki:

125 g borówek (czarnych jagód)

skórka i sok z 1 cytryny

100 g cukru

50 g masła

2 jajka

Przygotowuję:

Dokładnie myję i sparzam wrzątkiem cytrynę. Ścieram skórkę i wyciskam sok. Czarne jagody podgrzewam w rondelku na małym ogniu z łyżką wody, aż puszczą sok, odstawiam. Do drugiego rondelka wlewam sok z cytryny, dodaję skórkę, cukier i masło. Podgrzewam na małym ogniu aż masło się roztopi i cukier rozpuści, mieszam.

Ubijam jajka na biało w misie miksera. Zmniejszam obroty i wlewam powoli roztopione masło wymieszane z cukrem i sokiem. Mieszam na wolnych obrotach do połączenia składników.

Następnie przelewam miksturę z powrotem do rondelka, dodaję borówki i na wolnym ogniu zagotowuję ciągle mieszając. Pod wpływem ciepła masa zgęstnieje tworząc gęsty krem. Przelewam do wyparzonego słoika, odstawiam do ostudzenia. Krem można przechowywać w lodówce przez kilka dni.

Krem ma piękny, borówkowy kolor; jest dość cytrynowy w smaku. Wykorzystam go do bezików z borówkami, ale świetnie smakuje sam wymieszany z odrobiną śmietany 30% UHT.