czarny bez

w kolorze kremowym
czarny bez

Mówią - zbierać w słoneczny poranek - był suchy, słoneczny dzień. Mówią - zbierać w pełni rozkwitu - czarny bez wcale nie był czarny ani nawet zielony, tylko kremowy od kwiatów. Z dala od zanieczyszczeń, z dala od dróg, rósł w polach przytulony do wiekowej lipy. Mówią - oko umalować, bzu się przypodobać - w żółtych kaloszach poszłam, nie byle jakich.

 I chwila moment a tu cały kosz się zapełnił, ponad dwieście przepięknie pachnących kwiatów, a krzew bzu i tak wyglądał jakby mnie tam nigdy nie było. Ponieważ kwiaty w cieple szybko ciemnieją, to nie można było czekać, tylko natychmiast po powrocie do domu brać się do roboty. Niby nic, tylko poodcinać kwiaty tak, aby do słoja wpadło jak najmniej szypułek. Ale obcinam i obcinam precyzyjnie, na dwa słoje dzielę - jeden na syrop, drugi na nalewkę, a tu dna kosza nie widać.

Zgłodniałam w końcu, w głowie mi się zakręciło od tych złotych pyłków, więc mówię do niego - ja Cię teraz zjem skoro mnie tak kusisz!

Kwiaty czarnego bzu w cieście naleśnikowym

Składniki:

10 baldachów kwiatów czarnego bzu

ciasto naleśnikowe:

100 g mąki

1 jajko

125 ml mleka

10 ml wody mineralnej gazowanej

szczypta soli

olej

cukier do posypania

syrop z kwiatów czarnego bzu

Przyrządzam:

Przygotowuję ciasto na naleśniki mieszając wszystkie składniki. Rozgrzewam olej na patelni. Baldach kwiatów ( nie opłukany, dlatego tak ważne jest zbieranie z dala od wszelkich zanieczyszczeń ) zanurzam w cieście naleśnikowym trzymając za zielone szypułki. Przekładam na patelnię i odcinam te szypułki, pozostawiając płaski naleśnik. Jeżeli pojawiają się „dziury” w naleśniku, to uzupełniam braki dolewając ciasto łyżką. Smażę z dwóch stron jak klasyczny naleśnik, na złoto. Podaję posypane cukrem i polane syropem z kwiatów czarnego bzu.